wtorek, 25 września 2018

rozdział drugi

Pierwszy września dwa tysiące osiemnastego roku. Godzina szesnasta. Tak ważna dla wielu kibiców ze Stamford Bridge, ponieważ ich Chelsea właśnie rozpoczynała spotkanie z Bournemouth. Nowy sezon, nowy trener, kilku nowych zawodników w składzie... Nikt nie wiedział, jak losy Niebieskich miały się w tym roku potoczyć. I właśnie ta niewiedza była dla nich najbardziej emocjonująca.
Elise sprawdziła uprzednio, czy Hazard dostał miejsce w pierwszym składzie, po czym dla zasady włączyła telewizor. Nigdy nie była fanką piłki nożnej. W przeszłości na mecze wraz z Laurą chodziły wyłącznie z powodu przyjaciela. I tak też pozostało, gdy stał się profesjonalistą. Oglądały dwudziestu piłkarzy biegających za piłką i dwóch rzucających się w bramce tylko i wyłącznie dlatego, że zależało na tym Edenowi. Gdy w podstawowej jedenastce nie wychodził na murawę nie starały się później nawet sprawdzić wyniku spotkania. Doskonale wiedziały, że on sam i tak im o tym powie.
Uśmiechnęła się nieznacznie widząc, jak Cesar ściska dłoń kapitana Bournemouth chwilę po wylosowaniu połów. Choć praktycznie się nie znali, polubiła go niemalże z automatu. Pamiętała ich pierwszą videorozmowę i od razu przekonała się, że jest tak samo pokręcony jak Hazard. Prawdopodobnie dlatego od samego początku zostali kumplami, a co za tym później idzie także najlepszymi przyjaciółmi. Jako dwaj nowicjusze w londyńskim klubie zaczęli wychodzić na piwo i od robienia z siebie kretynów w szatni, do wzajemnych kawałów zaakceptowani zostali przez całą kadrę. Tak samo zresztą ciepło, jak przyjęły go Elise z Laurą, gdy zaczęli w czwórkę pół nocy spędzać na kamerce internetowej opowiadając głupie kawały i śmiejąc się do rozpuku.
Mecz się rozpoczął. Jednakże po pierwszych dwudziestu minutach, w których nie padła żadna bramka, dziewczyna wstała w celu udania się do łazienki po lakier do paznokci w krwistoczerwonym odcieniu oraz pilniczek. Wracając wybrała numer do przyjaciółki i z zawodem usiadła ponownie na kanapie, gdy ta nie odebrała. Od dwóch dni ze sobą nie rozmawiały, a w historii ich znajomości czterdzieści osiem godzin bez plotkowania było niemalże jak wieczność. Elise nie pamiętała, kiedy ostatnio zrobiły sobie tak długą przerwę. I było jej z tym niesamowicie źle.
Do momentu, w którym Eden precyzyjnie wpakował piłkę w bramkę, nie zwracała większej uwagi na wydarzenia rozgrywające się na ekranie telewizora. Aczkolwiek nic nie napawało jej taką dumą, jak widok Belga z Hiszpanem skaczących na siebie i cieszących się niczym małe dzieci po otrzymaniu wymarzonej zabawki. W ich oczach migotały iskierki ekscytacji, a gdy przybili sobie najpierw piątkę, później łokieć, a na koniec delikatnie klepnęli się po tyłkach, szatynka nie wytrzymała. Zaśmiała się na głos na wspomnienie min rówieśników, gdy z Laurą i Hazardem witali się tak na szkolnym korytarzu. Ten gest był dla nich niezwykle wyjątkowy i taki miał pozostać na zawsze.
Ostatnie minuty spotkania obejrzała starając się na nim skupić, po czym ogarnęła zrobiony na stoliku do kawy bałagan wynosząc niepotrzebne już rzeczy z powrotem do łazienki. Wzięła szybki prysznic, wysuszyła włosy i wychodząc delikatnie zagryzła wargę widząc migającą diodę na telefonie. Czyżby Laura w końcu się do niej odezwała?
Poczuła się trochę zawiedziona, widząc na wyświetlaczu nazwę Edena.
Zaraz jednak potrząsnęła głową, wyświetlając wiadomość.
od 'największy matoł na świecie': Co powiesz na jakieś piwko (no może ze trzy) w pubie, który pokazywałem Ci wczoraj po drodze? Wybieramy się z Azpim i stwierdziłem, że może chciałabyś do nas wpaść. Ja stawiam!
Uśmiech powrócił na jej twarz. Już myślała, że spędzi zaledwie drugi dzień swojego nowego życia samotnie opychając się lodami z pobliskiej stacji benzynowej.
do 'największy matoł na świecie': Brzmi świetnie. O której mam być?
od 'największy matoł na świecie': Możesz się wypindrzyć, poczekamy.
Wywróciła oczami z lekkim zażenowaniem.
do 'największy matoł na świecie': Jakbym jeszcze miała dla kogo...
od 'największy matoł na świecie': Nie pyskuj dzidziuś, tylko przyjeżdżaj. Zmieniłem zdanie. Masz czterdzieści minut!
Prychnęła dokładnie tak samo, jakby Hazard znajdował się właśnie naprzeciw niej i z nią rozmawiał, a nie klikał w klawiaturę nie widząc żadnej z jej reakcji na otrzymywane wiadomości.
do 'największy matoł na świecie': Dobrze wiem, że i tak byś poczekał!
od 'największy matoł na świecie': Czas leci. Tik-tak, tik-tak.
Zaśmiała się i zabrała do nakładania delikatnego makijażu. Zakryła czerwone policzki korektorem, pociągnęła rzęsy czarną mascarą i nieznacznie przyciemniła brwi. Lubiła poszaleć z kosmetykami, ale nie na co dzień. Zresztą nie miała na to zwykle czasu, bo przez szczerą miłość do dużej ilości snu często wszystko robiła w biegu.
Zarzuciła na siebie skórzaną kurtkę, przez ramię przewiesiła torebkę i wyszła. Zbiegając po schodach starała się, by podeszwy jej nowych adidasów nie piszczały przesadnie w kontakcie ze świecącą się posadzką. Czym prędzej odnalazła na parkingu swoje audi, odpaliła silnik i zadowolona ruszyła. Jazda samochodem sprawiała jej przyjemność od samego początku. Kręciła ją prędkość oraz wszystko to, co było z nią związane. A co za tym idzie niczym szaleniec marzyła o chociażby jednorazowym siedzeniu za kierownicą sportowego ferrari bądź ponad tysiąckonnego bugatti veyron. Szczególnie tego drugiego.
Zaparkowała kawałek od pubu. Upewniła się, że auto zostało zamknięte, po czym weszła po kilku schodkach i chwilę później znajdowała się w środku. Nie zdążyła się nawet dobrze rozejrzeć, a już słyszała dwa męskie głosy nawołujące ją po imieniu z kąta sali. Zaczerwieniła się, gdy wzrok każdego innego człowieka powędrował na nią i ruszyła w obranym wcześniej kierunku.
- Przysięgam, kiedyś was zabiję - syknęła, starając wmieszać się w tłum. Zaraz jednak uniosła brwi w geście zdziwienia, widząc na stoliku dwa małe, opróżnione kieliszki oraz litrową butelkę bimbru. - Zwariowaliście?! Chcecie się urżnąć w pubie będąc osobami publicznymi?!
- Nie panikuj Elise - powiedział Hazard, gestem dłoni pokazując, że ma się uspokoić. - Ci ludzie są przyzwyczajeni do naszej obecności. Raz na jakiś czas któryś z klientów poprosi o autograf i tyle. Reszta ma nas w dupie.
- Poza tym nie urżnąć - dodał Cesar, polewając następną kolejkę. - Za coś takiego Sarri skopałby nam jutro tyłki tak, że przez miesiąc byśmy na niech nie usiedli. - Elise pokręciła głową z westchnieniem. - Też chcesz?
Zagryzła dolną wargę, wpatrując się w czysty kieliszek. Z jednej strony tego chciała. Doskonale wiedziała, że spędzenie całego wieczoru z dwoma pijanymi mężczyznami będzie utrapieniem. Z drugiej jednak coś ją wewnętrznie blokowało. I ta dziwna blokada chwilowo wygrała.
- Może później. Na razie postawię na piwo.
- Cienias - rzekł Eden, przechylając małe naczynie i wlewając jego zawartość do swojej buzi. - Za bramkę najlepszego przyjaciela się nie napijesz?!
- To jest szantaż emocjonalny!
- No i co? Trzeba sobie jakoś w życiu radzić. - Wzruszył ramionami, szelmowsko się do niej uśmiechając. - To jak będzie?
Wywróciła oczami, łapiąc za postawiony do góry nogami kieliszek.
- Tylko do połowy!
- Jak sobie jaśnie-panienka życzy - stwierdził Hiszpan, ponownie napełniając wszystkie naczynia.
Od kolejki do kolejki, przez śmiech, dużą ilość opowiedzianych historii oraz prób wykonania przez Hazarda sztuczek na kartach pożyczonych od grubszego mężczyzny siedzącego po ich lewej, doszli do stanu wcale niemałego upojenia alkoholowego. Nikt nie patrzył na zegarek, nie interesowało ich otoczenie ani to, co dzieje się na londyńskich ulicach. Czuli się w swoim towarzystwie znakomicie i ważne było jedynie to, że w końcu są razem. Dopiero po ładnych paru godzinach Elise zorientowała się, że minęła druga w nocy i wspólnie postanowili obrać kierunek dom.
Ledwo zdążyli wygramolić się z pubu, a dziewczyna zaczęła kląć. Eden za to wybuchnął gromkim śmiechem, widząc srebrne audi a3, dokładnie to, które niedawno sam kupował, zaparkowane przy krawężniku.
- Naprawdę przyjechałaś autem? - zapytał cały czerwony. - Mówiłem kiedyś, że matoł z Ciebie?
- Oj już zamknij się Hazard - syknęła, grożąc mu palcem. - Nie pomyślałam.
- Życzę Ci powodzenia w jutrzejszym spacerku po nie. - Ponownie się zaśmiał, kładąc dłoń na ramieniu szatynki. - Miejmy nadzieję, że obędzie się bez kaca.
Belg zaczął iść przodem. Bousseau nie byłaby jednak sobą, gdyby mu w jakiś sposób nie odpyskowała. I takim oto sposobem zadała mu lekkiego kopniaka w pośladki, co poskutkowało falą łaskotek wymierzoną w jej żebra. Krzyczała, wyrywała się, śmiała. Wszystko na nic. Puścił ją dopiero w momencie, gdy ze zmęczenia nie mogła złapać tchu.
- Trafiony, zatopiony! - zawołał Eden, skacząc do przodu zadowolony z wygranej.
- Kretyn - prychnęła, zapinając kurtkę.
Objęła się ramionami i u boku Cesara ruszyła w kierunku domu.
- Dobrze go podsumowałaś - zaśmiał się piłkarz.
- Obstawiam, że Ty lepszy nie jesteś - wystawiła w jego stronę język, na co on zadziornie uniósł brwi.
- Chyba nie chcesz drugi raz skończyć dzisiaj bez tchu?
Zaraz pokręciła głową, wtórując mu śmiechem.
- No i o tym właśnie mówiłam!
Szli chwilę w milczeniu, przyglądając się rozmawiającemu przez telefon Hazardowi. Elise zastanawiało, do kogo mógł o tej porze dzwonić. Zaraz jednak stwierdziła, że prawdopodobnie jest to Laura i delikatnie zaczerwieniła się, gdy Azpilicueta położył na jej ramionach swoją bluzę.
- Jeśli dasz mi kluczyki, mogę Ci jutro podstawić auto pod dom - powiedział lekko onieśmielony.
- Nie będę Ci robić kłopotów.
- Ale to żaden kłopot! - Zaraz zaprotestował. - Mieszkam kawałek od pubu. Poza tym mogę zapewnić, że pomoc nowej koleżance zagubionej w dużym mieście będzie dla mnie jedynie przyjemnością.
Dziewczyna uśmiechnęła się.
- Niech będzie - zgodziła się, zawadiacko wsuwając kluczyki do tylnej kieszeni spodni piłkarza.
To był chyba ten moment, w którym zaczynała go lubić... bardzo.

~~~
Rozdział miał być w niedzielę, ale niestety złapało mnie jakieś głupie przeziębienie i nie dałam rady. Przepraszam!
Liczę jednak, że następny pojawi się już normalnie.
Akcja powolutku zaczyna nabierać tempa i... mam nadzieję, że wam się podoba. Co chyba oczywiste!
Pozdrawiam  dziękuję za wszystkie komentarze pod jedyneczką!;)

10 komentarzy:

  1. Nie malowanie się, bo woli się spać? Tak bardzo ja.
    Super, informuj o kolejnych 💙

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobrze, podobno naturalność jest najpiękniejsza, haha.
      Będę informować;)

      Usuń
  2. Oj, Azpi taki nieśmiały - urocze *.* Czekam na rozwinięcie akcji :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Mimo, że Elsie nie interesuje się piłką nożną to fajnie, że pomimo tego zawsze ogląda mecze Edena i cieszy się z jego sukcesów. Prawdziwa przyjaźń! :D Zresztą dla niego jej wsparcie znaczy na pewno bardzo wiele :)
    Oby też Laura odezwała się w najbliższym czasie, no bo... Dwa dni bez odzywania się do siebie? No nie może być :D
    "Największy matoł na świecie" <3
    Eden wpadł na genialny pomysł z tym wieczornym wyjściem... W końcu trzeba było odpowiednio uczcić zwycięstwo haha :D Byleby kacyk na drugi dzień nie męczył! Ale co się upili to ich :D Widzę, że śmiechom końca nie było ^^
    Och, i jakie to urocze ze strony Cesara, że zaproponował odstawienie samochodu Elsie... ^^ Zaczęła go bardzo lubić, powiadasz? :D
    Życzę dużo weny i czekam z niecierpliwością na nowość :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym wszystkim kryje się jeszcze sporo tajemnic oraz wiele pomysłów w mojej głowie. Nie wiem, które z nich wprowadzę do opowiadania, ale mogę zapewnić, że Azpi nie przestanie być uroczy, hahaha.
      Zresztą, potyczek słownych Elise i Edena raczej też na razie nie zabraknie, bo pisanie tego stało się chyba moim nowym hobby.
      Dziękuję za komentarz i również pozdrawiam;)

      Usuń
  4. Choć Elise nie interesuje się zbytnio piłką. Widać, że dla przyjaciela jest gotowa się poświęcić i regularnie oglądać jego występy. Może nie robi tego z przesadną uwagą, ale liczą się chęci!
    Z jednej strony jej nawet zazdroszczę tego spokoju podczas oglądania meczów. Ja bym tak nie potrafiła. 😄
    Eden wpadł na całkiem dobry pomysł z tym spotkaniem w pubie. Cała trójka miło spędziła ze sobą czas, a Elise i Cesar mogli się dzięki temu bliżej poznać...
    Co zaczyna przynosić efekty. W końcu dziewczyna zaczyna, coraz bardziej lubić piłkarza, a i on jest raczej chętny do dalszego rozwoju znajomości. W końcu zaoferował, że odstawi jej samochód.
    Nie mogę się doczekać tego, co dalej z tego wszystkiego wyniknie. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokoju też jej zazdroszczę. Do dzisiaj pamiętam, jak trzęsłam się w trakcie (oraz po) meczu o półfinał Ligi Europy między Sevillą Bilbao w sezonie 15/16. Do dzisiaj uważam, że rewanż był jednym z najlepszych (o ile nie najlepszym) spotkań, jakie do tej pory oglądałam.
      Dziękuję bardzo za komentarz;)

      Usuń
  5. Wyobraziłam sobie Elise oglądającą mecz i taką skupioną na ... malowaniu paznokci haha. Nie wiem czemu, ale mnie to rozbawiło, ale szacun dla niej, że tak poświęca się dla przyjaciela :) Nie będę hipokrytką, gdy nie oglądam meczów mojej drużyny tylko innej, to dość często najpierw sprawdzam czy gra tam jakiś mój ulubiony piłkarz, bo jeśli nie, to jakoś mi się odechciewa haha. To jakby nie patrzeć troszkę to samo ^^
    Eden i Azpi znaleźli wspólny język jak to dwa świry :D Taki takiego szuka! Ciekawi mnie jednak czy fakt, że Elise zaczyna co raz bardziej lubić Hiszpana, a i on wydaje się być zainteresowany znajomością z nią, nie naruszy tej relacji. Czy Eden zaakceptowałby teoretyczny związek przyjaciół? ^^
    Wypad do pubu jak najbardziej udany ^^ ale tak to jest w gronie znajomych z którymi fajnie się bawimy. Sama zastanawiałam się po jaką cholerę dziewczynie samochód no ALE :D Azpi ma pretekst aby się podlizać :P
    I co się dzieje z Laurą? To z nią rozmawiał Eden? ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też przez nadmiar lekcji często robię matematykę i jednocześnie staram się oglądać mecz, choć nie mam podzielnej uwagi. No ale, paznokci jeszcze nie malowałam. Może najwyższy czas? hahaha
      Sama jeszcze nie wiem do końca, jak potoczą się losy Elise, Edena i Cesara, ale mam nadzieję, że przede wszystkim nie będzie nudno!
      I powiem Ci, że napisałam fragment z autem od tak, po prostu i później zorientowałam się, że to nie pasuje hahaha. Więc ja sama zapomniałam, że do pubu samochodem średnio wypada się wybrać. No ale, chyba nie wyszło z tego nic złego jak widać.
      Dziękuję bardzo za komentarz!;)

      Usuń